sobota, 4 lutego 2012

Prolog

    Jej ciałem po raz kolejny wstrząsnął dreszcz. Trzęsła się z zimna, jej organizm ledwo wytrzymywał. Już od dłuższego czasu gęsia skórka przeszywała jej ręce i nogi. Umysł jednak nie reagował w ogóle na zimny, porywisty wiatr... był odseparowany od rzeczywistości.
    Kończyło się lato. Kiedy wychodziła kilka godzin temu z domu było upalnie i właśnie dlatego założyła sięgającą do kolan, beżową sukienkę na ramiączkach, w duże czerwone kwiaty.
    Blondynka oparta o drewniany mostek nad rzeką zadzierała głowę oglądając gwiazdy. Wolałaby się położyć w trawie jak kiedyś… ale nie chciała sobie burzyć wspomnień lub raczej do nich powracać.
    Cieszyła się, że odizoluje się od domu, że większość czasu spędzać będzie daleko. Byle nie tutaj. Na jej ustach pojawił się grymas – jeszcze miesiąc temu miała ogromne wątpliwości, tak bardzo żałowała, że będzie tak oddalona; a teraz nie może wyobrazić sobie nic wspanialszego. Łudziła się, że zapomni o wszystkim, że zapomni o Tym.

     Jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że ucieczka nie może załatwić wszystkiego.


***
Witam, zapraszam do czytania :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz